Chałka, chałka i po chałce..

Udostępnij ten post

Cała ciąże przeszłam bez zachcianek. Pytania typu: "Masz jakieś szczególne zachcianki" padały częściej niż jakiekolwiek zachciewajki. Owszem awersje do mięsa (na początku) i słodyczy (później) były dość silne. Ale potrzeba zjedzenia tu i teraz śledzia i popiciem go kakao nie wchodziło w grę. Za to były trzy rzeczy, które wręcz na zmianę, codziennie robiłam:

1. Pączki
2. Chałka
3. Pizza
Chałka i pizza przejdą do historii, ponieważ one nigdy mi się nie znudziły.
 Szybki przepis ode mnie na chałke. Z ręką na sercu jak upieczesz raz, nigdy nie kupisz ;) obecnie przepis modyfikuje i wychodzą drożdżówki z budyniem ;) 

 Zaczyn:
40g drożdzy pokruszyć, dodać łyżkę cukru, pół szklanki letniego mleka (dodaje czasem wode i też może być) i 3 łyżki mąki. Mieszam, mieszam i odstawiam do wyrośnięcia.

Do drugiej miski wsypuję:
- 500g mąki (3 szklanki)
- 5 łyżek cukru
- 2 łyżki roztopionego masła (nie gorącego) 
- kilka łyżek wody 5-6 (ja już leje na oko i jest si)
- jajko (ja ciut zostawiam w filiżance, by posmarować na końcu przed pieczeniem)
- i nasz zaczyn

Mieszamy, wyrabiamy, formujemy kulę i odstawiamy do wyrośnięcia. Po 20 minutach wyrabiamy raz jeszcze, robimy warkocz i kładziemy na blachę. Po 20 minutach smarujemy ciasto jajkiem i posypujemy kryszonką.

Kruszonka:
- 60g mąki
- 30g masła
- 30g cukru
Mieszamy, mieszamy i jest. Ja nigdy nie ważyłam składników. Wychodziło na oko ;) 

Pieczemy 30 minut (+/-) w temperaturze 200stopni. 








Brak komentarzy :

Prześlij komentarz