Whisbear? Nie dla moich dzieci.


Będąc w ciąży zakupiliśmy Whisbeara. Po co? Chyba dlatego, że podobał nam się wizualnie i trochę dlatego, że bałam się, że Maciej nie będzie taki jak Miłosz i zarwiemy nie jedną noc przy nim. Przeczytałam grubo ponad setkę pozytywnych opinii na temat Whisbeara więc pomyślałam, że to jakieś cudo, że jak będą gorsze chwile to załączę Maćkowi szumiaka. Na szczęście Maciej usypia sam, totalnie grzecznie. Ale skoro Whisbear jest to Miłoszek się nim bawił a nawet spał z nim dłuższy czas aż do momentu gdy mama misiowi włożyła baterie i jego serduszko zaczęło bić, a raczej szumieć. Ale dlaczego Miłosz nie chciał już Whisbeara? Bo jego braciszek płakał przy nim niesamowicie. Dlaczego? Bo mama zrobiła eksperyment. Najzwyczajniej w świecie sprawdziła czy jego moce działają. I nie działają. Oj nie! 
Jak każde dziecko także moje młodsze budzi się i marudzi. I nie dlatego, że jest głodne, czy ma nasrajdolone. Zwyczajnie się przebudza. Wtedy załącza się Whisbear, który powinien dziecko uspokoić (według tego co podaje producent na swojej stronie). A więc mama siedzi spokojnie i czeka. I słucha szumu i płaczu. Szumu i ryku. I nie wytrzymuje. Idzie do pokoju, wyłącza Szumisia, przytula Macieja i idzie dziecko spokojnie spać. Sytuacja się powtarza we wtorek, środę, czwartek. W ciągu dnia, bo noce Maciek przesypia całe z dwoma momentami kiedy ciumka cyca bardziej na śpiocha niż na jawie ale zjeść musi. A więc dziecku Miś nie pomaga więc Misia serduszko zostaje wyjęte. Niech nie szumi. 
U nas zwyczajnie nie działa ten Whisbear. Nie i tyle. 
Mniej więcej zawsze wygląda to tak:
https://www.instagram.com/p/BH5DVIXAfQI/?taken-by=beksa_lala
Nie wiem czy to może ja jestem zbyt ciepłą kluchą czy jak ale nie potrafię słuchać jak moje dziecko płacze. Mleko leci mi z piersi, łzy lecą do oczu... On zwyczajnie nie uspokaja się od tego szumu a przecież moje u dziecku wiele do spokoju nie potrzeba, zazwyczaj jest spokojne. Jest teraz bardziej aktywne w ciągu dnia, rozgląda się, guga, patrzy na karuzelę czy "gada" z Miłoszkiem ale nie płacze a raczej nas woła przez co myślę, że taki szum nie zastępuje ciepłego dotyku dłoni mamy, kojącego tonu głosu czy jej zapachu. Dziecko nie uśnie na siłę. 
Rozumiem, że będąc w brzuchu dziecko słyszy serduszko mamy, jak przepływa krew i nawet jak mamie kiszki grają marsza ale teraz poza brzuchem kiedy tulisz dziecko do piersi ono słyszy bicie serca, ciepło, zapach mamy i głos, spokojne kojące 4 rzeczy, których nic nie zastąpi. I które uzależniają dziecko. I to jest piękne. Jesteś stworzona do tulenia swojego dziecka. A ono jest stworzone dla Ciebie. Bez siebie nawzajem nie byłoby Was. Ono narodziło się dla Ciebie i dzięki Tobie więc nie zawracaj sobie głowy tymi aplikacjami, misiami srisiami, automatycznymi hustawkami. Odetchnij głęboko. Uspokój się. Dziecko czuje twoje emocje. 
Kurcze jakoś nie miałam okazji zobaczyć jak ten Whisbear uspokaja dziecko płaczące. Albo jak koi kolki (?!). Gdzieś przyczytałam, że biały szum nie uspokaja a utrzymuje dziecko w fazie snu... Ale ile w tym prawdy? 

Jeśli miałabym go ocenić wizualnie: jest super. Wykonanie, fajny materiał, miły dla oka pyszczek. Ale rzep? Nie, rzep jest be i otarł rączkę Miłosza. No i nie wiem czy tylko w naszym misiu jest taki kiepski magnes czy to ja nie umiem go dobrze zapiąć ale z fotelika nam spada gdy chcę by Maciuś popatrzył sobie na jego buziaka. Robi fikołka za każdym razem niestety... Do samochodu się nie nada ;)

I na koniec:
Jest teraz moda na gadżety. Na "must have" wyprawkowe. Na pieluszki muślinowe, Szumisie, Mr B, gryzaki Sophie etc. Ale proszę nie zapominaj, że w całej przygodzie jaką jest macierzyństwo liczysz się ty i twoje dziecko. Nie podążanie za modą, pokazywanie nowych gadżetów. Uwierz mi dziecku nie jest to potrzebne. Jesteś potrzebna mu Ty.
Idź i przytul swoje dziecko teraz. 
Kochajcie się. 


Czytaj dalej