Widziałam Cię...

Widziałam Cię tylko przypadkiem, spojrzałam od niechcenia stojąc w poczekalni. Widziałam tyle osób, tyle matek i ojców z dziećmi ale mój wzrok przykułaś właśnie Ty. Z czułością pochylałaś sie nad swoim dzieckiem. Głaskałaś po ręku mówiąc mu ile osób jest jeszcze przed wami. 6. Pamietam, ze sześć. Powiedziałaś wtedy, do syna "to tyle ile masz lat myszko". Uśmiechałaś sie do mojego syna. Tego starszego. Któremu wkółko spadały klocki z wieży. Twój spokój w głosie sprawił, że udało mu sie ułożyć 9 klocków. Nie spadły. Stały dzielnie, jeden na drugim, nawet wtedy gdy ktoś kopnął stół. Podziękowałam Ci wtedy, pamietasz? Do tej pory widzę uśmiech, który namalował się na twojej twarzy gdy Miłosz ułożył ostatni klocek wieży. Z perspektywy czasu wiem, że ta wieza to Ty. Silna, choć musi pokonać tyle przeciwności losu.
Widziałam Cię jeszcze potem na oddziale. 
Mój syn psocił na świetlicy. Twój spał. Tłumaczyłaś pielęgniarce jak ma układać mu poduszkę pod plecy by się nie zsuwał. Głaskałaś go przy tym po głowie. Obserwowałam Cię ukradkiem, ponieważ Cię podziwiam. Podziwiam Twoją siłę. Twój spokój. Twoje opanowanie. Twoje zaangażowanie. I jest mi wstyd. Wstyd za siebie samą. Za moje słabości. Moje zmęczenie. Moje lenistwo. Jestem pyłem w porównaniu z Tobą. Małą płotką. 
Wracając do domu myślałam o Tobie. O tym jakie szczęście ma Twój syn, że Cię ma. Nie zrozum mnie źle, każda matka, która prawdziwą matką się chce nazywać, robiłaby wszystko dla swojego dziecka, ale Tobie to wszystko przychodziło z taką łatwością. Miałaś ten uśmiech na twarzy. Dżinsy i czarny sweterek. Twarz z lekkim makijażem. Wyglądałaś tak świeżo. A przecież masz tyle pracy przy swoim dziecku... Gdy ja siedziałam obserwując swojego starszaka bawiącego się, Ty masowałaś nogi swojemu synkowi. Mówiłaś mu, że musicie przecież ćwiczyć by kiedyś mógł chodzić. Gdy ja rozmawiałam przez telefon Ty karmiłaś swojego synka, bo przecież nie potrafi jeszcze jeść łyżką, choć z widelcem radził sobie pięknie. Matko jak ty go chwaliłaś! A gdy ja siedziałam z gazetą w ręku ty czytałaś swojemu synkowi... I wtedy pomyślałam, że jesteś wielka. Że nie wszyscy mają taką siłę. Nie wszyscy potrafią dbać o swoje dzieci tak jak ty dbasz o swoje dziecko. Dajesz mu całą siebie i mimo wszystko jesteś dla niego i masz ten uśmiech na twarzy. I ciepło, które rozświetla szpitalną salę. 
Wróciłam do domu. Myślałam o Was. 
Życzę Ci wszystkiego najlepszego.
Sobie życzę by świat był pełny takich ludzi jak Ty.
Dziękuję Ci za dziś. 
Choć nie podałyśmy sobie ręki ja czuję, że dotknęłaś mojej duszy.
Dziękuję.
Czytaj dalej

Miłosz Maciej i Maciej Miłosz.

Jeśli coś mogłam zrobi najlepszego dla Miłosza to z całą pewnością było to urodzenie Maćka. 09.06.2016r. w dzień swoich urodzin dostał brata. I wiesz? Byłam pewna, że nawiążą więź. Będą blisko siebie. Będą siebie wypatrywać. Będą trzymać się za ręce nawet gdy ten młodszy będzie chciał ją pogryźć swoimi dziąsłami ;)

Pielęgniarka z oddziału noworodków (kobieta miód, delikatna, konkretna) powiedziała mi na wyjściu ze szpitala: niech Pani poświęci dużo czasu starszemu synkowi, ten (patrząc na Maćka) jest malutki, głupiutki nic jeszcze nie rozumie. 
To była najlepsza rada jaką dostałam.
Zapamiętałam.
Choć Maciek przy Miłoszu wyglądał jak okruszek.
Miłosz mnie potrzebował. Nie biegałam między Maćkiem a Miłoszem by starszy młodszemu nic nie zrobił. Czuwałam. Ale zachowywałam dystans. Nauczyłam, że Maciej jest delikatny, że będzie dziś, jutro i zawsze z nami. To ważne by nie schrzanić tej pierwszej chwili. Dzięki temu Miłosz nie stara się przykuć naszej uwagi. Nie ma histerii czy zabierania zabawek. Wręcz przeciwnie. Rano Miłosz "czatuje" aż Maciek otworzy oczy. Rozlega się wtedy "ooo mamooo" i "hieeeeej". I buziak w główkę. Kurcze żeby mnie tak całował ❤️. Maciek uśmiecha się i wierci nogami jak szalony. Po porannym ogarnięciu dzieciaków, mamy czas na kawe. Wystarczy postawić Maćka w leżaczku przy Miłoszu i zaczyna się magia. Bawią się razem. Razem. Miłosz podaje mu zabawki, włącz te grające, ba! On nawet gra mu na keybordzie! Opowiada o samochodach, które ma. Pokazuje, że to pociąg "Koko" ze Stacyjkowa a to "Wilson". Gdy Maciej kaszle, Miłosz przybiega do mnie i mówi "o nie mama...!". Pilnuje Go. Czy jesteś w stanie sobie to wyobrazić? Kiedy przybijamy z Miłoszem piątkę, zawsze pobiegnie do Maćka, weźmie jego rękę w dłoń a drugą przybija. Nikt mu nie każe. On wie! ❤️ Jestem z niego DUMNA. Nikt nie wywołuje u Maćka takiego pisku szczęścia niż Miłosz. 
Dlatego denerwuje się, gdy ktoś mi mówi, że przesadzam, że piszę na wyrost. Ich więź jest fascynująca dla mnie jako matki. To mega fajne patrzeć na to wszystko. Wiesz wydaje mi się, że wielu uśmiechów przegapiłabym gdyby nie oni. Fascynacja, zauroczenie, zaciekawienie, podziw, szczęście, zadowolenie.
Jestem z siebie dumna. Dałam im siebie. Uczę odczuwania przyjemności z przebywania razem. By kiedyś jedno za drugim stanęło murem. Ale to kiedyś. Teraz niech mają w sobie nawzajem towarzysza zabaw. Niech robią do siebie akuku i niech oglądają wspólnie książki a w chwili kiedy chcę wypić spokojnie kawę niech bawią się samochodami i ich żabą i małpą. 

Moim marzeniem jest by zawsze byli dla siebie. By byli blisko. By byli swoją oporą w tym cholernym świecie. Życzę sobie tego. I im. Bo wiem, że kiedyś będą siebie potrzebowali. I nikt nie rozumie ich bardziej niż oni siebie nawzajem. 

Czytaj dalej

Dawno do Ciebie nie pisałam.

Dawno do Ciebie nie pisałam.
Chciałam Ci powiedzieć, że u mnie wszystko dobrze.
Ja wiem, że to taki oklepany frazes. Ale dzieci rosną. Zdrowe. Mam to szczęście, że codzień wstaję spokojna widząc ich obok siebie. Daddy wciąż u mego boku, ja obok jego. Wspólnie tworzymy przyszłość. Wspieramy się. W tych zwykłych rzeczach i w szalonych pomysłach. Opieprzamy się wzajemnie, bo wiele rzeczy dawno już powinniśmy zrobić ale gdzieś przystanęliśmy. Zajęliśmy miejsca w poczekali i się zawiesiliśmy. Niepotrzebnie. Zimny powiew jesieni nas ocucił. Już nie chcemy tak, wiesz? Nie zrozum mnie źle, nie uważam tego wszystkiego za stratę czasu ale powoli ruszamy z miejsca. Znów. 
Maciek rośnie. Matko jak on pięknie wypatruje każdej możliwości by pobawić się z Miłoszem. Oni dwoje są tym czego było mi potrzeba. Sam Miłosz był zbyt samotny z nami. Wiesz myślę, że jesteśmy dopełnieni w drodze do raju. 
Witaj ponownie.
Jutro opowiem Ci więcej.
A teraz popatrz na nas. Odwiedź mnie na instagramie. Poznajmy się bliżej.

Czytaj dalej