Jeśli coś mogłam zrobi najlepszego dla Miłosza to z całą pewnością było to urodzenie Maćka. 09.06.2016r. w dzień swoich urodzin dostał brata. I wiesz? Byłam pewna, że nawiążą więź. Będą blisko siebie. Będą siebie wypatrywać. Będą trzymać się za ręce nawet gdy ten młodszy będzie chciał ją pogryźć swoimi dziąsłami ;)
Pielęgniarka z oddziału noworodków (kobieta miód, delikatna, konkretna) powiedziała mi na wyjściu ze szpitala: niech Pani poświęci dużo czasu starszemu synkowi, ten (patrząc na Maćka) jest malutki, głupiutki nic jeszcze nie rozumie.
To była najlepsza rada jaką dostałam.
Zapamiętałam.
Choć Maciek przy Miłoszu wyglądał jak okruszek.
Miłosz mnie potrzebował. Nie biegałam między Maćkiem a Miłoszem by starszy młodszemu nic nie zrobił. Czuwałam. Ale zachowywałam dystans. Nauczyłam, że Maciej jest delikatny, że będzie dziś, jutro i zawsze z nami. To ważne by nie schrzanić tej pierwszej chwili. Dzięki temu Miłosz nie stara się przykuć naszej uwagi. Nie ma histerii czy zabierania zabawek. Wręcz przeciwnie. Rano Miłosz "czatuje" aż Maciek otworzy oczy. Rozlega się wtedy "ooo mamooo" i "hieeeeej". I buziak w główkę. Kurcze żeby mnie tak całował ❤️. Maciek uśmiecha się i wierci nogami jak szalony. Po porannym ogarnięciu dzieciaków, mamy czas na kawe. Wystarczy postawić Maćka w leżaczku przy Miłoszu i zaczyna się magia. Bawią się razem. Razem. Miłosz podaje mu zabawki, włącz te grające, ba! On nawet gra mu na keybordzie! Opowiada o samochodach, które ma. Pokazuje, że to pociąg "Koko" ze Stacyjkowa a to "Wilson". Gdy Maciej kaszle, Miłosz przybiega do mnie i mówi "o nie mama...!". Pilnuje Go. Czy jesteś w stanie sobie to wyobrazić? Kiedy przybijamy z Miłoszem piątkę, zawsze pobiegnie do Maćka, weźmie jego rękę w dłoń a drugą przybija. Nikt mu nie każe. On wie! ❤️ Jestem z niego DUMNA. Nikt nie wywołuje u Maćka takiego pisku szczęścia niż Miłosz.
Dlatego denerwuje się, gdy ktoś mi mówi, że przesadzam, że piszę na wyrost. Ich więź jest fascynująca dla mnie jako matki. To mega fajne patrzeć na to wszystko. Wiesz wydaje mi się, że wielu uśmiechów przegapiłabym gdyby nie oni. Fascynacja, zauroczenie, zaciekawienie, podziw, szczęście, zadowolenie.
Jestem z siebie dumna. Dałam im siebie. Uczę odczuwania przyjemności z przebywania razem. By kiedyś jedno za drugim stanęło murem. Ale to kiedyś. Teraz niech mają w sobie nawzajem towarzysza zabaw. Niech robią do siebie akuku i niech oglądają wspólnie książki a w chwili kiedy chcę wypić spokojnie kawę niech bawią się samochodami i ich żabą i małpą.
Moim marzeniem jest by zawsze byli dla siebie. By byli blisko. By byli swoją oporą w tym cholernym świecie. Życzę sobie tego. I im. Bo wiem, że kiedyś będą siebie potrzebowali. I nikt nie rozumie ich bardziej niż oni siebie nawzajem.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz