3 2 1 Szczęśliwego Nowego Roku

Udostępnij ten post

Przeglądam fotografie. O ilu pięknych momentach człowiek by zapomnial gdyby nie one? Czuję szczęście. Autentycznie czuję ciepło na serduchu. Ten rok był zdecydowanie najlepszy. I to z kilku powodów. 
Przede wszystkim z powodu Miłosza. Ja i Daddy mamy cudowne, piękne i co najważniejsze zdrowe dziecko. Po perypetiach z łożyskiem i indukcją porodu (tak teraz myślę, że to perypetie wtedy było to tragedią) no i wcześniejszymi zachciankami, powiększaniem się (nigdy nie było mnie tyle i błagam niech już nie będzie - kocham mój rozmiar M a nawet czasem S, taki mi wystarczy) i wystawianiem Daddiego na próby cierpliwości 09.06. urodził się nasz SYN - duma i chluba rodu - Lelek vel Smajlek vel Miłoszek Groszek. Żadne wydarzenie nie przebije tego. No fucking way. Teraz ten groszek mówi mama, ma swoje humory, swoje fochy, swoje wypluwanie jedzenia, bo nie smakuje, bo za zimne, bo za ciepłe. Krzyczy i śmieje się na widok kota. Próbuje raczkować choć siedzieć nie potrafi jeszcze i cudownie zdejmuje mi wściekłość czy smutek z twarzy swoim pięknym, promienistym, dwuzębnym uśmiechem. I wiem, że dam radę. Że padne na pysk ale dam mu wszystko. Moja mała, wielka motywacja i mój powód wszystkiego. Ave moje dziecko! Za to dziękuje. Całuje rączki.


Powód numer 2. 
Jako matka wszystkich kotów w końcu doczekałam się swojej własnej, osobistej hodowli. Mamy swoje małe potworki, choć to pers podbił moje serce w efekcie końcowym stanęło na kota innego niż wszystkie. Z wielkimi uszami, mały łebkiem, długaśnym ogonem, sprytem i gracją. Devon Rex. Tak. To jest kot inne niż wszystkie. Taki co aportuje, biega krok w krok za właścicielem, jest mega ciekawski a przy tym taki delikatny i mądry. Nie straszne mu wysokości, choć życzyłabym sobie by Phaddie nie skakała z szafy na szafę, bo jak spadnie to zostanie z niej mokra plama. 
Papiery do rejestracji przydomka wysłane, dwie kotki są, kocur jest - nic tylko wystawić koty na wystawach i czekać na owoc miłości Kirikoura i Phaddie lub Balbi. 






Powód numer 3.
Kolejny rok u boku Daddiego. Kolejne dni wypełnione mieszanką moich i jego lepszych i gorszych zachowań. 8 lat. Kiedy to zleciało? Nieważne. Kocham Cię.
                Być fantazją, codziennością i wszystkim pomiędzy.


Mijają dni, miesiące mija rok. Na na naaa. Czas zapieprza. O ile wszystko idzie w dobrą stronę niech leci. O ile pozwala szybko przeminąć złym czasom - niech leci. Nie ma uniwersalnych życzeń dla wszystkich. Jedni pragną zdrowia, inni pieniędzy, jeszcze inni miłości a ktoś chce tego wszystkiego. Bo mu brakuje i potrzebuje, tu i teraz. Są jeszcze tacy co uparcie pragną by nic się nie zmieniło. Dlatego ja życzę Wam moim mili i niemili czytelnicy jeden rzeczy, stanu czy uczucia, którego pragniecie zachowując przy tym zdrowy rosądek. By nie było za pięknie. By się kręciło. By było po co żyć. 

Czego mogę sobie życzyć?
1. Aby moje dziecko (tak - Miłosz w pierwszej kolejności) było zdrowe. By zawsze ale to zawsze był szczęśliwy. 
2. Aby mój kocurek wygrał pare wystaw. Bym do końca 2015r. osiągnęła kilka sukcesów hodowlanych i choć jeden miot. 

Reszta niech się nie zmienia. By było jak jest. Nic mniej nic więcej.

1 komentarz :

  1. Bonnie, ja Ci zycze aby Groszek rosl zdrowo, kolejnych 8 lat razem... i kolejnych... i kolejnych.... I aby rok 2015 byl tak samo dobry jak ten! Ktos musi sie zatroszczyc o przyszlosc narodu, a Miloszkowi rodzenstwo tez nie zaszkodzi :D

    OdpowiedzUsuń