BabyMommy o zabawkach :)

Udostępnij ten post

Zabawki, zabaweczki. W związku ze świętami i mikołajkami my nad zabawkami się rozglądaliśmy pod koniec listopada. Stanęło na szczeniaczku uczniaczku fisher price'a i za konsultacją moich kochanych koleżanek z jajem ( młaaaa :**) kupimy i hula kula vtecha. Myślę, że to dobre "zabaweczeki" dla naszego półroczniaczka. Omówione z resztą rodziny, by na takie prezenty się nie decydowali, jeśli chcą coś kupić Smajlowi. I tak przy okazji tego szperania w internecie w celu znalezienia tego konkretnego czegoś naszła mnie myśl.
Wszystko teraz jest inne. Inaczej karmimy dzieci, inaczej wychowujemy, nawet zabawki kupujemy inne niż były kiedyś. Już nie kulka papieru i bączek. Zabawki ewoluowały razem z nami. Jako rocznik 88 pamiętam drewniane klocki w wielkim wiklinowym koszu i szmaciane laleczki. I to było dla dziecka WOW. Potem technologia szła na przód i chyba tak samo mi oczy się świeciły na widok pegazusa co i ojcu.
Pamiętam lalki Barbie przywiezione przez ciocie ze "stanów". Oczywiście jak każda moja laleczka skończyła jako łysa - "jak to nie odrastają?"- kobiecina bez ręki. I powiedz mi teraz, że lalki Barbie się nie zmieniły. Nie? A to co? Jak ja byłam mała była wersja blond i brunetka. Oczywoście miałam dwie, oczywiście to blodni jeździła z Kenem w samochodzi "za ciężkie dolary" po dywanie. No i te nowe Barbi mają różne gadżety pieska, kotka, okulary, milion butów, ubrań itd... Ale mają też i rozstępy (sic!) i tatuaże (a kto bogatemu zabroni) i trądzik i mogą rodzić (z taką łatwością, że hej!) i zmieniać kolor włosów pod wpływem wody. No ewoluowała a i pomysłowość tworów poniosła.



Pamiętam też takie coś:



Jak ja to uwielbiałam. Wszystkie rekordy biłam i byłam z tego dumna jako sześciolatka. A pegazus? To było coś! Lode Runner i Mario Bros i kaczki zabijane pistoletem oh yes! Siostra (wybacz) zawsze byłaś ta mniej technologiczna, zawsze! Tylko ta złośliwość ci została :* (rozłączała mi joystick) a może był to spryt? Whatever! Zabawa była przednia.
Pamiętam też "Kulfona i Monikę". Oglądałam to zawsze a dziś? Dziś budzi to we mnie miesza uczucia. No bo pamiętacie tego Kulfona? 



Ani to ładne ani przyjemne ani zachęcające. No Ken bez wątpienia byłby boski. Moja siostrzenica na jego widok powiedziała "przełącz to ciociuuu". I się dziecku nie dziwie. Ale kiedyś? Kiedyś to było coś! Jak gumy "turbo" i "donald dack" a naklejki w gumach? "A masz tą?", "ja mam dwie takie same łeeeeee, mammoooo".

Tamagotchi (tak to się pisze?) też było czymś wow! Żeby tylko misio zjadł i się wyspał, bo umrze! Kurde pilnowałam Cię mały misiu i nie spałam przez Ciebie! :) aj budzą się we mnie wspomnienia. 
Gdzie się podziały te czasy gdzie królowały kuleczki na szprychach czy kolorowa sprężyna (a ja miałam w kształcie gwiazdki też na na na na naaa), świecące jojo i Matchboxy...
 A dziś? Dziś moja siostrzenica jako 2latka włączała sobie bajki na Ipadzie. Robiła sobie zdjęcia. Ma kilkanaście interaktywnych zabawek, obsługuje DVD i kablówkę. Jako 3,5lata bawi się w dom i nie jak my - tu mam dla męża pomidorową, mówiłam mieszając patykiem w starym kubku piach z kamieniami- ona ma mikser, żelazko i deske do prasowania, kuchenę, odkurzacz, czajnik i lodówkę, która przy otwieraniu drzwi włącza wiatraczek i czujesz, że chłodzi, "bo to lodówka ciociu" i bóg wie co jeszcze ma. Ale dziecko się bawi, i to się liczy! 
I tylko puzzle z tych "staromodnych" zabawek układa... I kredą na tablicy pisze, choć nie jak my - kradłyśmy (no nieee...) pożyczałyśmy krede ze szkoły, by na asfalcie napisać lowe (!) dla tego z 3b. 
I tak myślę jako Matka czytelniku mój drogi, że chcemy dać dziecku wszystko, nie chcąc przy tym by było rozpieszczone. Tak sie nie da. Te dzieci różnią się od nas i naszych rówieśników. Czy to źle czy dobrze... Nie wiem. Ale mimo wszystko gdy już będzie miał psa na pilota i gdy w małym palcu będzie miał obsługę IPada ja! Matka Miłoszowska zrobię wszystko by nie skisł w domu. By wiedział co to batminton, koszykówka, berek, klasy (nieee to dla bab), Daddy zrobi z nim łuk i procę i na desce będzie jeździł. A co! Tylko niech podrośnie ta moja mała pociecha, bo póki co wiaderko i grabki i babki będziemy robić w to lato. A jesienią ludziki z kasztanów - też dobrze. 

3 komentarze :

  1. A kartki do segregatora zbieralas? Kolezanka z jajem tez pozdrawia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbierałam, zbierałam ;) o moich hobby z dzieciństwa powstał post, będzie za kilka dni.

      Usuń
  2. Jesteśmy z tego samego rocznika. ;)
    W tetrisa mogłam grac godzinami, a piosenkę o kulfonie pamiętam po dziś dzień. :) Do tego gra w gumę, zbieranie karteczek i okładek, które były najbardziej wartościowe.
    To prawda. Kiedyś podwórka i place zabaw pełne były dzieci a teraz świecą pustkami. Kiszą się dzieci w domach przed tv albo komputerem. Co gorsza, nawet z wózkami matkom nie chce się wychodzić. W lato to jeszcze jakieś wózki spotykałam a teraz? Ludzie się na mnie dziwnie patrzą, bo jestem jedną z nielicznych albo jedyną matką, która z dzieckiem chodzi codziennie na spacer.
    Eh, gdzie te nasze dobre stare czasy...

    OdpowiedzUsuń