Kampanie i moje odczucia.

Udostępnij ten post

Dziś na temat kampanii związanych z dziećmi, ich prawami itd. 

Jako kobiecie, przede wszystkim wrażliwej, nie od dziś wpadają mi w oczy wszystkie bilbordy z hasłem "nie bij", "bicie uczy ale tych złych rzeczy", "kocham nie biję"... Jest tego mnóstwo, multum i ja swojego zdanie nie zmienie. Dzieci bić się nie powinno! NIGDY! Klaps, nie klaps. Nie! Bo niegrzeczne? Bo zabawek nie chce pozbierać? Bo opluło siostrę/brata? Nie! Definitywnie, konkretnie NIE BIJEMY DZIECI! Wyobrażasz sobie, jakby mąż dawał Ci matko klapsa w dupsko, bo stłukłaś szklankę, nie zrobiłaś obiadu, albo brzydko mówisz na swoją teściową? Dziecko jest czymś więcej niż człowiekiem. Jasne jak my (MY TEŻ TO ROBIMY NIE PRZECZ) popełnia błędy, jest niegrzeczne, złośliwe itd. Ale przede wszystkim jest czułe. Samo z siebie. Ma empatię, którą ma jedna na tysiąc osób dorosłych. Dziecko czuje, przeżywa, nie rozumie "czemu", potrzebuje ZAWSZE miłości, bliskości i zrozumienia. 
Klaps nie pomoże mu się lepiej uczyć. Nie oduczy go wagarowania. Nie nauczy go szacunku do innych. NIGDY. My też wagarowaliśmy, my też przynosiliśmy jedynki ze szkoły i też kłamaliśmy. Tak jest skonstruowany świat. A ten klaps nic nie zdziała. Łzy dziecka są tym, czego na świecie nie powinno być. Dlatego NIE BIJ! Z tym się zgadzam i zgodzę ZAWSZE! Kropka. Lecimy dalej.



"Pomagam"
Pomagać można na wiele sposobów. Wszystko leży w geście pomagającego. Po głośnym skandalu, gdzie prezes jednej z fundacji za pieniądze tej organizacji poleciał sobie na wakację i kupował perfumki, ciuchy itd. ja osobiście pomagać nie chcę. Nie będę przelewała pieniędzy na fundację NIGDY. Ale ostatnio wpadła mi ciekawa stronka, gdzie można pomóc konkretnej osobie http://www.siepomaga.pl
I ja temu mówię tak. Tu wiem komu, choćby symbolicznie pomagam. Pieniądz zawsze kusi, kiedy przechodzi dodatkowo przez łapki zarządzających. Dlatego tu czuję jako tako wygodę. Pewnie, że większość może nie chcieć czytać historii choroby dziecka, bo tnie to serce na pół ale dla mnie jest to o wiele lepsze niż ładownie komuś w kieszeń. Tak samo działa pomoc schroniskom. Wiem, że zbierają oni też na leczenie tych zwierząt ale ja już tak mam - zabij jak chcesz - wolę oddać koce, kupić karmę niż przeleć 10 złotych. 

"Przytulenie ma znaczenie"
Ja wiem, że ma. No bo jak inaczej? To proste jak 2 + 2.
Wyobraź sobię. Obojętnie czy jesteś rodzicem czy nie. Żyjesz sobie sam, osiągasz sukcesy ale jesteś samotny. Jeśli nie masz nikogo bliskiego twemu sercu, jesteś mniej lub bardziej nieszczęśliwy. A o ile lepiej gdy masz do kogo się przytulić. W dzień, wieczorem, w nocy. Po prostu robi się cieplej na sercu. Tak samo dziecko. Potrzebuje przytulenia to jasne. Gdy nas mąż czy żona nie przytula, zastanawiamy się "czy wszystko jest ok", "czemu jest wobec mnie oziębła/y". Dziecko też musi czuć naszą miłość. Ale żeby matce i ojcu przypominać o tym? Co z instynktem macierzyńskim/tacierzyńskim? Czy nie powinno to być naturalne? W jakim świecie żyjemy skoro trzeba mówić "życiodajcy" o tym by dbał i kochał swoje dziecię? Czy zamiast wydawać kase na (dla mnie) bezsensowną kampanie nie lepiej przelać pieniądze na biedne dzieci? Stworzyć tym najbardziej potrzebującym swoje miejsce na ziemi? No lepiej.

I tak myślę. Czy to nasze społeczeństwo jest nie teges? Czy od tyłka strony ludzie próbują pomóc. Może i jakiemuś rodzicowi zapaliła się lampka gdy zobaczył baner "przytulenie ma znaczenia" - oby. Nie jestem za bezstresowym wychowaniem ale ludzie ludziska. Kochajmy, nie bijmy i już. Wiele nie trzeba. 

P.S. Jeżeli masz chwilkę wejdź na stronę:
https://www.facebook.com/wszyscyzarazamyradoscia
Zobacz jak cudowni ludzie zarażają radością! 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz