Miałam bardzo dobre dzieciństwo. Bardzo udane. Wspominam je mega, mega dobrze. Pamiętam wycieczki z rodzicami, latanie na plac zabaw, pamiętam jak z dzieciakami starszymi i młodszymi spotykaliśmy się i graliśmy w chowanego. Zabawa z kilkunastoma osobami w dość sporym rejonie była przednia. Albo podchody. Tak, to było coś. Pamiętam jak sąsiadka naopowiadała nam o godzinie duchów, bo już znieść nas nie mogła. Pamiętam lany poniedziałek! I wtorek, bo w moim mieście obchodziliśmy śmingusa przez dwa dni. Aj działo się.
Lata 90te były najlepszymi latami. Bez dwóch zdań. Były jakieś czystsze, ladniejsze, przyjemniejsze, bezpieczniejsze. Uwielbiam oglądać nasze familijne filmy z tamtych lat. Jako matka teraz rozumiem czemu Tato wszystko nagrywał. I dziękuję mu za to.
Aj kto nie pamięta zbierania karteczek (tych z notesików i tych z segregatora). Albo tych krążków z Pokemonami czy naklejki z gum. A tych gum też było sporo: Donald Duck, Turbo, Schock, Papierosy - gumy, Fruittella, Hubabuba.
Albo zespoły muzyczne: Backstreetboys, Nsync, Spice Girls, Britney Spears i Kasia Kowalska czy Piasek. Wszystko z kaset (które nocami przegrywałam koleżankom) ale Spice Girls już miałam na płycie ;) I wszystko co można było o nich wyczytać w Bravo, no i te plakaty :) kto z nas nie miał powieszonego plakatu na ścianie? I "lista 30ton". Później z muzyką było inaczej. Dostałam pierwszą kasete Molesty choć chyba wcześniej słuchałam podpieprzoną ojcu płytę (!) Liroya. Boże jak on przeklinał! No i Wu Tang Clan. Albo dyskoteki szkolne. Czy kolonie. Kurde to miało swój urok.
I te wszystkie seriale, oczywiście z "Alfem" na czele: "Beverly Hills 90210", "Czarodziejki", "Xena", "Słoneczny patrol", "Jezioro marzeń", "Mac Gyver", "Drużyna A". I bajeczki w stylu "Czarodziejki z księżyca", "Dragon Ball", "Power Rangers" (tak to nie bajka) czy He-man. A zanim mieliśmy kablówkę wypożyczaliśmy filmy z wypożyczalni. To były czasy kiedy "Kevin sam w domu" był nowością i nikt go nie miał dość. Gdy oglądaliśmy z rodzami "Idź na całość" czy "Randkę w ciemno". Nie osobno, nie przed komputerem - razem. Nie wiem czy wtedy każdy był bardziej rodzinny czy po prostu rodzice mieli więcej czasu dla nas nie żyjąc w ciągłej pogoni za kasą. Ale i my spędzaliśmy z rodzicami wieczory chętniej, prawda?
Albo takie pisanie pamiętnika i "Złote myśli". Każda dziewczyna zakładała i każda z nas chciała wpisać się jako ostatnia by przeczytać co pisały poprzednie ;)
Autentyk z moich złotych myśli:
mała Izunia pyta: słuchasz disco polo?
mała (nie chcę po imieniu) odpowiada: nie
mała Izunia pyta: Jaki jest Twój ulubiony zespół?
mała koleżanka odpowiada: Boys
Haha ryje na samą myśl o tym.
Ach trudno było nie znać chociażby "Jesteś szalona", gdy - mimo, że mój Tato słuchał na codzień Claptona, Santany, Scatmana itp. - w niedziele przy śniadaniu zarzucali ci - "Disco polo relax". Relaksem to nie było, śniadanie zjedzone w trybie pilnym.
Jako fanka Apple ciężko mi o tym pisać ale pamiętam pierwszy komputer u nas w domu WOOWWWWW i Windows 95 i te dyskietki!
Co jest warte przypomnienia?
granie w gumę, kapiszony, oranżada w rurce, naszyjnik tatuaż, andruty, koszulki z zespołem, "randka w ciemno", "idź na całość", zdjęcie z mikołajem w przedszkolu albo grupowe z balu przebierańców
Tak, to były inne czasy. Dzieciaki zbierały "dziwne" rzeczy, wszystko było kolorowe, miało swój klimat. Wszyscy spędzali czas na dworze. Nieważne czy była kasa czy nie. Jasne, że teraz dzieciaki też wychodzą ale wtedy było to takie "normalne". Nie centra handlowe, nie facebook, nie kluby. Każdy wiek rządzi się własnymi prawami. Czy lepszymi czy gorszymi. Trudno powiedzieć. Ja z pewnością chciałabym przeżyć to jeszcze raz. Moje dziecko będzie mówiło: "weź się mamo" na moje wspominki ale czego wymagać od dziecka, które będzie miało komórkę zamiast "o 14 na boisku", kartę płatniczą zamiast "świnki skarbonki" czy zagraniczne wycieczki zamiast kolonii na mazurach.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz