Szpilki i kot...

Udostępnij ten post

Trochę mnie nie było. Trochę, bo nie było czasu, trochę chęci, trochę weny, trochę mocy do działania.

Moja miłość do mojego syna z innej matki (czytaj Biggiego) została wystawiona na ogromną próbę. Dziś rano znalazłam moje ulubione szpilki POGRYZIONE! Kot od razu się przyznał i nie wyszedł z kryjówki do wieczora. Jeszcze mu nie wybaczyłam, bo przecież to nie pies by zostawiać ślady swoich zębów na moich bucikach! Co on sobie myślał do cholery! Jak tak dalej pójdzie to kupię mu psa! 



Co jakiś czas zerkam sobię w kocie adopcję. Rozglądam się za kotkiem, kompanem dla mojego kocura. Znalazlam dorosła kotke, wierną kopię mojego Biggiego. Mówię:BIERE PANIE! Piszę pięknie, opisuję rodzinę, status, że dom, że się na kotach znam, że to, sro, tamto i co? Gucio. Bo Pani (mimo, że szukała domu dla kocicy na cito), powiedziała nam NIE, bo mamy dziecko a dzieci męczą zwierzęta. Powalona wolontariuszka. Oby ten kot codziennie srał jej do łóżka.
Jak adopcję mają się odbywać jak zawsze coś wymyślą?!
Fiutowo. Oj fiutowo...

1 komentarz :

  1. Cześć :) Masz rację kiedyś chciałam pieska ze schroniska na Paluchu, to do adopcji pokazano mi 3 suczki miedzy 10 a 13 lat a reszta co była w klatkach to agresywna lub nie będę potrafiła sie nia zająć!!!!

    OdpowiedzUsuń