Mommy ma imieniny...

Udostępnij ten post

Wczoraj wieczorem zaplanowałam, że będę od rana wdrążać w życie plan pt: "Relaxing mommy day".
 NIE ROBIE DZIŚ NIC. Znaczy robię ale dla siebie.
   Only me, myself and I.
Tak ułożyłam sobie w głowie, że wstane o 11, wypiję kawę i zjem śniadanie podane do łózka. Że wezmę kąpiel, zrobię porządny manicure i pedicure, wklepię w siebie wszystkie balsamy do ciała, zrobie fryzurę, z której będę zadowolona jak nigdy i trzasne taki makijaż, że Daddy będzie wariował (jak nie on to napewno jedna z jego części ciała). Tak zrelaxowana miałam - słuchając Etty czy Aterthy - leżeć na kanapie czytając coś mega babskiego, oczywoście w błogim spokoju. Obiad? Jaki obiad! Sprzątanie? Jakie sprzątanie! Nic totalnie nic mnie nie obchodzi... A jednak! 
A w rzeczywistości syn obudził mnie jak NIGDY o 7. Choć tłumaczyłam mu wczoraj, że to ja MAMA - będę miała dziś imieniny, bo dziś matki Izabeli. A on nic sobie z tego nie robiąc od 7 mnie ciągnął za kudły i kopał po żebrach tłumacząc, że czas by podać mu śniadanie. Po dobrej dawce kawy i jego kilku uśmiechach zapomniałam o całej akcji. Daddy zapytał co na śniadanie więc myśl powrótu do łóżka także prysła jak bańka na wietrze, zreszta jak wizja kąpieli, bo gdy odkręcałam kurek od kranu zorientowałam się, że wody brak.
Dżizus! 
Jest 11:35 a ja wciąż w piżamie z totalnym rozpierdzielem wokół. 
Dzień-kuźwa-dobry!


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz