A więc błogie dwa dni w łóżku z przeglądem filmów jak za czasów mojej ciąży: "Reclaim", "Pojmani", "Głupi i głupszy 2", "Interstellar" i komedia, przy której płakałam ze śmiechu "Udając gliniarzy". Oh yes! I dziś ten dzień. Wysyłam Daddiego po bułki na śniadanie i krzyczę przez okno "o mleku nie zapomnij" - bo mleko do kawy rzecz święta. I to ciepło wpadające przez okno. To słońce wdzierające się przez rolete. I to jego "ogarnij się, na spacer musimy iść". A no musimy. Bo jak odmówić takiej pogodzie?!
Spacerówka łup, bucikni na nigach łup, kurta z młodzieżowym rozpięciem po całości "jest mi ciepło i już" i goła szyja. Zapach zbliżającej się wiosny i ja - dotleniona za wszystkie czasy, chłonąca każdy promień słońca, uśmiechająca się do sąsiadów, którym miała wiązankę posłać za palenie plastików za domem. Nieważne. Dziś pozytyw. Pełen pozytyw. I tak idę z tymi moimi facetami, gadamy o pierdołach, o kompletnie błachych sprawach a mi tak dobrze. Tak cholernie kuźwa mać dobrze. Że on i Miłosz są, że we trójkę zdrowi, że najedzeni, że z czymś w kieszeni. Boże jak ja się powtarzam. Jak ja Cię zamęczam podziękowaniami za "tu i teraz". Wybacz. Będę dalej. Bo mój Miłoszek sobie raczkuje. Ten bobas mój kochany, który kilka dni temu przekroczył magiczną siódemkę raczkuje. Jeszcze kilka dni temu tak pięknie "glizdował" - moje facebookowe koleżanki tak to określiły - choć ja uważam, że sunał na swoim brzuszku (tak ja to matka, która zawsze widzi to co jej syn robi jakby przez różowe okulary). A więc glizdował a teraz szerokość łóżka ciap ciap na girkach. I ja się pytam: po co?! Po co mu tak się śpieszy! U mamy na rączkach źle? U mamy w łóżku źle czy w swoim krzesełku mu źle?! Nie! Nieźle! A więc daj pan spokój! Daj matce się nacieszyć! Moje Miłoszki kochane!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz