Kilka wolnych myśli...

Udostępnij ten post

Ok moi kochani długo blondyny nie było, bo blondyna miała swoje wkrętki. Świat mam zaprogramowany pod system operacyjny "Miłosz" i kuźwa wierzcie mi nie jest tak łatwy jak Mac  Os X. Ząbkowanie to pikuś. Lelek ma swoje humory, na swój sposób mówi nie, dywan już lepi się od kaszki, bo "matko daj mięcho, daj chleba, daj Bielucha ale nie tą kaszke" i bije rekordy w przetransportowaniu swoich czterech liter z salonu przez kuchnie i przedpokój do łazienki omijając wszystko co miało go zabawić na 5 minut. Drogie mamy apel tak na marginesie i rada w jednym. Nie kupujcie dzieciom zabawek edukacyjnych. Po co? Daj dziecku pokrywkę od słoika (czystą! Rozumiesz?! Czyściutką!) albo podkładkę pod kubek. Wierz mi to milion razy ciekawsze dla niego niż te wszystkie bzdety, które kupiłaś. Serio. Nie wiem po co człowiek inwestuje w edukacje od urodzenia skoro prymitywny patyk byłby lepszy choć z pewnością mniej bezpieczny (sama rozumiesz oko wydłubane, sraczka po obskrobaniu patyka na około itd.). Ale tak calkiem serio teraz, bo pewna część z Was nie wie, że ja żartuje i te zabawki edusredu są potrzebne by dziecko się rozwijało. Daddy jakiś czas temu nauczył Lelka chować kubeczek w kubeczek te z fishera i morda mi się cieszy, że moje małe bubu potrafi rozkminić co i jak trzeba zrobić. Ave Miłosz. 
A więc zajęta przez Miłosza  (i jego zapierdzielaniem po domu z turbo doładowaniem, jego chodzeniem przy meblach w międzyczasie bijąc sobie brawo) oraz wyczekiwaniem na kocięta Balbiny (ile można czekać!) i czytaniem kolejny raz co i jak z takim kociakiem trzeba zrobić, obsługując sprzęt agd i rtv nie miałam czasu na to by do Was się odezwać. A więc żyje i mam się dobrze. Choć to co czytam ostatnio dobre nie jest... 
Tak na przykład jak te cholerne szczepionki a raczej zamieszanie wokół nich, bo szczepić dziecko trzeba. I już. Takie mam zdanie. Ty miej inne, nie mam zamiaru nikogo do niczego przekonywać, choć uważam, że to specjaliści powinni mieć władze nad zdrowiem najmłodszych, bo potem się skończy jak z tymi rodzicami co zagłodzili dziecko, bo znachor im kazał dziecka nie karmić czy też karmić mlekiem kozim. Niby 21 wiek, niby ludzie młodzi, oczytani a doprowadzili do tragedi. A więc ja szczepie i plisss ludzie kochani szczepcie dzieci. Edukujcie się. Nie popadajcie w skrajności...


Druga sprawa dotyczy pytania: Kiedy człowiek staje się człowiekiem? Kuźwa dziewczyny jak mnie zaskoczyło (o naiwna blondynko!), że dziecko w brzuchu matki nie jest człowiekiem jeszcze. Obejrzałam tego newsa. 
Olać, że to tvn, chodzi mi o fakt, że dziecko, które może normalnie funkcjonować (przecież dziecko urodzone w 36tygodniu ciąży a nawet wcześniej jest w stanie przeżyć poza organizmem matki) nie jest uznane za człowieka do momentu porodu. I kiedy ktoś spieprzy coś choćby na 10minut przed pojawieniem się na świecie maleństwa nikt za to nie będzie odpowiadał... Czyli, że co? Że nie jest czlowiekiem? No nie jest. Tak mówią...
Jako kobieta, która przez 9 miesięcy, całe 41 tygodni nosiła pod sercem dziecko wiem, że to małe coś żyło we mnie i nawet miało swoje kaprysy. Przecież tak cudownie mnie skopał gdy zjadłam coś ostrego lub słodkiego. Ono czuje tak samo ból jak my. Tak samo reaguje na dotyk jak będzie reagował po narodzinach. I jestem zaskoczona. Czemu prawo się nie zmienia! Czemu maleństwo w brzuchu jest płodem a nie człowiekiem. Czemu ludzie nie mogą chronić życia od poczęcia. Skoro jest dofinanoswanie do in vitro to czemu nie dba się w takim samym stopniu o człowieka tego co już został poczęty! 
Tak mnie jakoś wkurza to. Zawsze. 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz