Kiedy tylko urodziłam Miłosza ludzie pytali i mówili: "To kiedy następne?", "Przydałaby się Wam parka...", "Dzieci lepiej się chowają z rodzeństwem". To ostatnie sprawiało, że przed oczami miałam obraz dwójki dzieciaków chowających się pod łożkiem, tudzież w szafie i mnie chodzącą i szukającą ich po domu ;)
Ale wracając do pytania, kiedy Miłosz był tyci tyci a ja ostatnie czego chciałam to drugiego porodu byłam zasypywana pytaniami o kolejne dziecko. Teraz na wieść o drugim dziecku niektórzy pytają się: Ale po co Wam drugie? Bo nie daliśmy jeszcze podrosnąć Miłoszowi, przecież nie damy sobie rady z dwójką małych dzieci i "czy wy wiecie ile dzieci kosztują? Nie teraz, ale jak pójdzie do przedszkola. Teraz nie kosztują nic". Ach rzeczywiście mleko, pieluchy, jedzenie, kosmetyki, zabawki, ubrania nic a nic nie kosztują...
A więc po co nam drugie dziecko?
Przecież miałabym...
- więcej czasu dla Miłosza
- więcej pieniędzy dla Miłosza
- więcej cierpliwości do Miłosza
- więcej energii do zabaw z Miłoszem
- więcej snu (ja ostatnia powinnam narzekać na sen z takim śpioszkiem)
I miałabym też:
- mniej prania
- mniej pieluch (ach te kupsztyle)
- mniej zniszczonych rzeczy
- mniej rozstępów
- mniej zabawek w każdym kącie (a jak urodzi się dziewczynka? Gdzie ja to pomieszcze?!)
- mniej poplamionych ubrań zupkami (to kichanie przy obiedzie z pełnym buziakiem..)
- mniej przeziębień, leków i plasterków
Ale byłoby tak ciut za pusto... Tak jeszcze niepełnie. Tak inaczej niż chciałabym by było.
Miłosz nie miałby kompana do zabaw... Tych zabaw w których dorośli nie spełniają wymagań... Nie są tak kreatywni. Nie umieją tak wypełnić czasu i miejsca.
Miłosz nie miałby tej więzi... Miłosz byłby taki ciut samotniejszy w tym wielkim świecie dorosłych... A Miłosz tak lubi dzieci. Tak bardzo ciągnie go tam gdzie jest choćby jedno dziecko.
Po co Mi drugie dziecko? Bo jedno mi mało. Bo moje ja w środku krzyczy, że chce drugie. Nie za dwa, trzy lata. Już teraz chciałam mieć. Choć tak trudno powiedzieć dlaczego. Tak naturalnie. Normalnie. Chcę.
Pięknie napisane! Uświadomiłaś mi że ja jeszcze nie jestem gotowa na drugie bo nie pragnę tego tak w pełni. A moja córcia ma 10 msc, a Twój Miłosz ile jesli wolno spytać? :)
OdpowiedzUsuń9tego skończy 17 miesięcy. Decyzja o dziecku nie jest łatwa. Zawsze jest "coś". A gdy już mamy dziecko, decyzja o drugim jest - wydaje mi się - sto razy bardziej trudna.
UsuńCieszę się, że u mnie będzie równe dwa lata różnicy. Im później tych chyba trudniej się zdecydować.
Pozdrawiam cieplutko.
U nas w domciu 10miesieczniak, a w brzuszku juz maluszek 23tc ;)) różnica wyjdzie nam 15 miesięcy ;)) z każdym kopniakiem upewniam sie ze to była dobra decyzja ;))
OdpowiedzUsuńDzieci urodzone przez matkę, która je kocha bezgranicznie to zawsze dobra decyzja. Gratuluję!!
UsuńJa tez ledwo urodzilam jedno, to juz pytali o drugie... A do decyzji trzeba bylo dojrzec, trzeba bylo poczuc to calym sercem calym soba! I tak wlasnie teraz jest, najpiekniej.
OdpowiedzUsuńDuzo zdrowka :*
A I u nas bedzie 4 lata roznicy I tez jest to DLA nas idealna roznica :)
OdpowiedzUsuń