Pierwsza wizyta dziecka u fryzjera.

Udostępnij ten post

Z opóźnieniem, ponieważ ostatnio mamy ostry niedoczas ale proszę. Relacja po co, kiedy i jak z pierwszego cięcia smajlkowych włosów.

A więc zacznijmy od tego, że będąc w ciąży wyobrażałam sobie malutkiego chlopca bawiącego się w piaskownicy, mającego pięknie uczesane włosy, wystylizowane "na pieczarkę". Ale życie weryfikuje i dało mi supermana. Znaczy o pieczarkę jeszcze powalczymy, kiedyś. Włosy Miłosza żyją swoim życiem, więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręcę a dokładnie nie moje a cuuuudownej fryzjerki, której imienia nie znam, bo przejęta na maxa cięciem do głowy by mi nie przyszło by zapytać o jej imię, choć bądź dziewczyno czujna! Jeszcze do Ciebie wpadniemy! Do nikogo innego. 
A więc wtorek 18.08.2015 r. godzina 11:15 Miłosz zasiadł w samochodzie naprzeciwko lustra i się zaczęło. Trwało - jak dla mnie kilka sekund, jak dla Miłosza - chwile za długo, jak dla reszty świata - zwykłe 5 minut. Rachu ciachu spryskanie wodą, tu przycięte, tam przycięte, nożyczki i grzebień perfekcyjnie się zgrały z rękoma fryzjerki i tak o to w kilka chwil Miłosz miał nową fryzurę. Smajlek czysto-profesjonalnie podszedł do sprawy. Zaciekawiony, lekko zdezorientowany ale bardzo grzecznie wysiedział. Choć zabawkowy młotek musiał umilić mu ostatnie cięcie. I tylko tych loków mi żal... Choć ta grzywka nie będzie mu leciała do oczu. Zza ucha nie będzie wystawał mu puch udający włosy. Moje duże, małe dziecko. Spisał się na medal, choć musieliśmy zrezygnować z pelerynki. Udało się! Ale...
1. Pamiętajcie by nigdy nie strzyc dziecka na siłe. 
Nie chce, to nie! Po co dziecku trauma?!

2. Zawsze oddajcie dziecko profesjonaliście. 
Jeśli czujecie, że coś jest nie tak, lub widzicie, że fryzjerowi trzęsą się ręcę - darujcie sobie. Bezpieczeństwo dziecka jest najważniejsze. Chwila nieuwagi, rozproszenie i te nożyczki mogą być wbite w oko malucha. A nic nie jest ważniejsze od dziecka. 

My umawialiśmy się na strzyżenie w salonie. Nie telefonicznie. Zależało nam by porozmawiać z obsługą, zobaczyć jak oni są nastawieni na strzyżenie 14 miesięcznego dziecka. Przecież to nie takie hop siup. I chyba to mnie najbardziej do nich przekonało. Ponieważ powiedzieli "proszę przyjść, spróbujemy, wszystko zależy od dziecka, jak zareaguje". W odróżnieniu do innego salonu, w którym byliśmy (i nigdy nie wrócimy) "nie strzygliśmy takiego małego dziecka ale co to za problem, pomarudzi i przestanie". Brrr! 

3. Wszystko na spokojnie. Matko nie panikuj. Uśmiechnij się do dziecka. Twój stres to stres dziecka.
Przyznam szczerze, że przed wizytą zastanawialiśmy się jak będzie. 
"Czy będzie płakał?" 
"A jeśli się przestraszy?"
Pytanie, które spędzało mi sen z powiek w nocy z poniedziałku na wtorek:
"A co jeśli w połowie strzyżenie zacznie panikować i będzie miał włosy obcięte do połowy?"
Cholera, iść czy nie iść?!
My wzieliśmy Miłoszowi IPada, by w razie czego włączyć mu bajkę ale przyznam, że nawet nie było czasu. Nawet smoczek leżał vis a vie i czekał na gorszy moment. "Nasz" salon miał zabawki dla dziecka, zadbaj, by twoje maleństwo miało czym zająć rączki na te kilka minut. Odwróć jego uwagę. A jeśli widzisz, że jest pozytywnie nastawiony do całej "akcji" mów do niego i pokaż co się dzieje.

Pozdrawiam serdecznie "naszą" fryzjerkę i dziękuję za przemiłą obsługę i rozwianie wszelkich wątpliwości. 

Salon fryzjersko-kosmetyczny Magnolia
ul. Matejki 9 lok. 12
05-400 Otwock
https://www.magnoliaotwock.pl

3 komentarze :

  1. U nas było strasznie. Trafiliśmy na niby "profesjonalistkę". Poprosiłam o przecięcie boków, żeby młody miał coś na kształt irokeza. Fryzjerka po nieustającym płaczu młodego wzięła maszynkę i go ostrzygła na równo. Byłam tym miejscem i tą kobietą tak zmęczona, że nawet nie próbowałam dyskutować, cały czas uspokajałam młodego. Na koniec fryzjerka stwierdziła, że to wina maszynki, bo brzęczała mu koło ucha i że młody musi się tylko przyzwyczaić.
    Trafiłam na maszynkę do strzyżenia w biedronce. Dałam za nią niecałe 10 złotych, stwierdziłam, że można spróbować. Cisza, spokój. Młody grzeczny, wyluzowany. Teraz jesteśmy umówieni do fryzjera męskiego, który jest też (a może głównie ;) ) golibrodą. Ma nam pokazać, jak młodego strzyc, żeby w końcu miał tego irokeza lub cokolwiek ciekawszego od tego, co zostawiła mu na głowie pierwsza fryzjerka. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łaaa... No niefajnie... My dalibyśmy spokój gdyby zapłakał. U nas z maszynką byłby pewnie taki sam płacz, bo bardzo nieufnie podchodzi do maszynki jak Daddy strzyże sobie włosy. Zawsze to i dobrze, że chociaż Tobie daje przystrzyc. Nie ma jak mama.
      Ale wiesz... Ja bym się wkurzyła na maxa. Matko i córko ja nawet nie chce wyobrażać sobie jaki byłby tam dym! Ale nam powiedzieli od razu: jeśli coś bedzie stresowało dziecko to nie strzyźemy. I chwała im za to.

      Życzę sukcesów Lauro! I gratuluje zacięcia choć to źle tu brzmi to moźe gratuluje zapału! I buziak dla maluszka!

      Usuń