Wyprawkowe faux pas:

Udostępnij ten post

Po cholere komuś 3 przewijaki, 3 rożki, kilkadziesiąt ubranek w rozmiarze 56 (tym bardziej gdy rodzice w szaleństwie wyprawkowym kupili wszystkiego razy dwa!!) i oliwki, pudry, talki, gryzaczki, butelki, kocyki, termometry do wanienki, smoczki (maaaaasa smoczków) i te cholerne łańcuszki do nich?! Dlaczego ludzie idąc "powitać nowonarodzone dzieciątko" nie mogliby wziąć w łapę telefonu, zadzwonić i powiedzieć "hej, jutro wpadniemy do Was koło 16-tej ale tak myślę może zamiast kupować niepotrzebnych rzeczy, chciałabyś coś konkretnego?". Albo przyjechać i zamiast tych cholernych fiszerprajsowskich karuzel dać w kopercie coś symbolicznego. Bo szczepionki drogie, bo wózek, łóżeczko, fotelik, bujaczek, laktator, sterylizator i tak dalej i tak dalej. 

Korekta:
"Wpadniemy do Was koło 16-tej" -coś tu nie pasuje...
Mommy zapomniała dodać, że wszyscy myślą, że skoro masz niemowlę w domu masz czas/siły/chęci na odwiedziny i obsługiwanie kawusiami tabunu ludzi, podczas gdy oni wręcz wyrywają sobie dziecko z rąk "tylko na chwilę" dając Ci przy okazji radę "tylko nie noś jej/go za często, bo się przyzwyczai" a Tobie matko lata gul, bo nie możesz sie nacieszyć w spokoju i ciszy swoim maleństwem. 
   A może tylko ja tak miałam (a w sumie jeszcze mam)??? Tyrza mnie i telepie gdy Miłosz jest u kogoś na rękach. Mój On i wara. Zagryze, rzuce się do gardła, zabiję jak psa, zakopie w lesie jeśli obdaruje Cię choćby jednym uśmiechem. Przesadzam? Z pewnością. Ten typ tak ma...

I co mam z tymi rzeczami zrobić? Zszyć rożki na kołdrę? Zbić domek z przewijaków? Kupić misie, by obdarować je ubrankami? Zaopatrzyłam się w karton. Wypełniam go serią niepotrzebnych rzeczy, za małych (już) ubranek i pierdół. Nic zmarnować się nie może. 




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz