Kurde czegoś takiego było mi potrzeba. Filmu o czymś i o kimś, z dobrą grą aktorską. Lekki i przyjemny film m.in. o tym jak kobieta uwalnia się z jednego tyrańskiego związku by tkwić w innym równie zniewolonym. Ale był czymś więcej.
Christoph Waltz rozwalił mnie setki razy swoją grą, czasem aż miało się ochote facetowi przywalić w dzioba ;) Aż dziwne, że kobieta tak piękna i utalentowana była z kimś takim... Nie wspomniałam, że to film o życiu Margaret Keane? To ta babeczka od obrazów z dziećmi z wielkimi, szklącymi się oczami.
Lekki i przyjemny na niedzielne popołudnie.
A w skrócie jak pisze filmweb:
"Walter Keane przypisuje sobie autorstwo pięknych obrazów, które namalowała jego żona Margaret. Kobieta próbuje dowieść swoich racji i wyzwolić się od męża."
Słyszałam o tym filmie - chętnie obejrzę. Portrety są piękne... Co do horrorów - od kiedy mam dzieci, nie jestem w stanie ich oglądać ;). Pozdrawiam cieplutko (i zapraszam "do siebie")
OdpowiedzUsuń