Patrzę na swój brzuch i nie mogę uwierzyć, że on już tak urósł. Wczoraj byliśmy na USG i gdy zobaczyłam buźkę Maćka poczułam ciepło w sercu. Poczułam, że już zaraz za momencik do naszego domu przybędzie ON, dlatego dziś rano wyciągnęłam pudła z ubraniami dla Miłosza konsekwentnie skreślając z listy to czego nam brakuje. Bo brakuje tak niewiele.
Kiedy czekaliśmy na Miłosza było totalnie inaczej. Wszystko był nowe. Nieznany świat oczekiwania, dolegliwości ciażowych, moich nastrojów. Oboje chłonęliśmy wiedzę dotyczącą pielęgnowania dziecka. Kupowaliśmy mnóstwo, jak się później okazało dużo za dużo nieprzydatnych rzeczy a które to były opisywane jako MUST HAVE przy dziecku. Ale życie weryfikuje i tak oto teraz gdy spodziewamy się drugiego dziecka czujemy luz. Luz jeśli chodzi o wyprawkę, jaki wybrać wózek/materac do łóżeczka czy jakie ubrania będą odpowiednie dla czerwcowego dzieciaczka.
Miłosz patrzy na to wszystko ze zdziwieniem, wiem, że on nie rozumie, że niebawem będzie w domu mała dzidzia ale z takim upodobaniem przekładał ubranka dla Maćka, że mnie każdym gestem rozczulał. Uwielbiam go. Wyjęliśmy gondolę, by ją odświeżyć a on pół dnia siedział w niej ze swoimi zabawkami. Gdy chciałam ją schować do szafy ze łzami w oczach mi zabronił. A wieczorem odbył "walkę" z naszym kocurem o miejsce w gondoli. Ach moje dzieciaki!
Mimo wszystko jestem spokojna. Nie martwię się o zazdrość Miłosza w stosunku do Maćka. Nie martwię się czy będzie budził brata, czy będzie mu po złości coś robił. I nawet denerwuje mnie gdy ktoś ocenia mojego Lelka. Szczególnie, że zakłada, że będzie zły. Oczywiście nie wykluczam, że nie raz bawiąc się obudzi Maćka ale zakładać, że będzie zazdrosny? Perfidny? Nie... Ufam, że wszystko jest kwestią nastawienia rodziców. Pod ostatnim wpisem otrzymałam komentarz, za który bardzo dziękuje autorce:
"...Ja od pięciu miesięcy jestem z dwójką, różnica 1,5 roku. Starszy jest cudowny i kochany. Rada ode mnie: nie pozwól nikomu straszyć Miłoszka młodszym bratem (niech rodzina nie powtarza mu "nie dotykaj", "bądź cicho" itp.), Maciek ma mu się kojarzyć z miłością, tulaniem i całusami. U mnie to działa..."
Totalnie się z nim zgadzam. Wszystko jest owocem tego jaką atmosferę stworzymy od samego początku. Z resztą przecież mnie znacie. Wiecie, że dla mnie moje dzieci są cudami, za które jestem wdzięczna Matce Naturze.
Czytaj dalej