Już po... terminie... ;)

Udostępnij ten post

Tik tak tik tak czas leci a u nas nic się nie zmieniło. Za nami 40ści tygodni ciąży, w środę idę na oddział (trzymajcie kciuki by we wtorek poród zaczął się sam) doły i dołki zajadam kremem czekoladowym wyjadanym łyżeczką ze słoika... 
Nawet się nie łudzę, że urodzę dziś czy jutro choć byłoby to wręcz idealne. Iść urodzić, wrócić na czwartek z Maciejem do domu. 
Kurczę, patrzę na gotowe łóżeczko, komodę z ubraniami, butelki i smoczki przygotowane dla Maćka i po 9ciu miesiącach oczekiwania na niego nie mogę uwierzyć, że to już, choć jestem po terminie... 
Nie jest lekko mieć takie uparciuchy. Nie chciałam mieć indukcji i przeraża mnie ona... Miłoszek ma urodziny 09.06. w czwartek... Drugie urodziny mojego misia a mnie z nim nie będzie. Serce pęka mi w pół. Chciałabym być przy nim, zaśpiewać mu rano sto lat, pójść z nim na lody, do zoo, do parku. Dać mu wszystko to o czym dwulatek marzy a będziemy musieli to przesunąć... To nie fair. Jakoś nie mogę poukładać sobie tego w głowie. Nie wiem jak przeżyję bez mojego maleństwa. Wiem, że zostanie z tatą, wiem, że będzie bezpieczny, najedzony, otoczony troską ale jak wytłumaczyć dwulatkowi, że mama jest w szpitalu, że wróci za kilka dni? My przecież nie rozstawaliśmy się na dłużej niż kilka godzin a tu aż tyle dni... Boli mnie to tak wewnętrznie. Wiem, że muszę myśleć teraz o dwójce dzieci a nie tylko o jednym ale trudno mi rozstać się na te kilka dni z Lelkiem... I rozpieściłam go ostatnio... Przyznam, że byłby koszmarnie niegrzeczny gdyby był jedynakiem i byłaby to moja wina. Nie umiem mu odmówić, chcę mu dać wszystko i podchodzę do jego wychowania bardzo delikatnie. Tłumaczę gdy czegoś nie wolno, odstawiam jedzenie "na później" gdy nie chce, kupuję ten nieszczęsny setny samochód, choć wiem, że wyląduje za łóżkiem jak jego poprzednicy... Lubię gdy jest szczęśliwy i brak babć i dziadków rekompensuje mu moim lekkim podejściem. Muszę nad tym popracować. Znaleźć złoty środek. Odnaleźć umiar, bo to nie jest na dłuższą metę dobre dla Miłosza, dla mnie, dla innych...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz